Sankcje na reżim białoruski. Szynkowski vel Sęk: To nie powinien być koniec
W środę Unia Europejska podjęła decyzję o nowych sankcjach na reżim Białorusi w związku z wywołaniem kryzysu migracyjnego w Europie.
Sankcje mają objąć zarówno osoby, jak i przedsiębiorstwa, które w jakiś sposób były bądź są zaangażowane w uruchomienie i sterowanie procesem nielegalnej imigracji z terytorium Białorusi do krajów Unii Europejskiej – Polski, Litwy oraz Łotwy. Za wywołanie ataku hybrydowego odpowiedzialny jest reżim Aleksandra Łukaszenki. Funkcjonariusze jego służb eskortowali nielegalnych imigrantów w nawet kilkutysięcznych grupach do pasa przygranicznego. Cudzoziemcy w Mińsku i okolicach w liczbie kilkunastu tysięcy mieli przylecieć samolotami z państw Bliskiego Wschodu, m.in. z Syrii i Iraku. W procederze uczestniczyły linie lotnicze.
''UE powinna reagować solidarnie''
Zdaniem wiceszefa MSZ Szymona Szynkowskiego vel Sęka nałożone właśnie sankcje nie powinny być ostatnimi, jeśli reżim w Mińsku nie zmieni sposobu postępowania.
– To będzie decyzja państw członkowskich, natomiast my lobbujemy za tym, żeby Unia Europejska reagowała solidarnie i w sposób zdecydowany. Sankcje muszą być celowane, one nie mogą być wymierzone w obywateli, muszą być wymierzone w reżim, dlatego to trwa trochę dłużej niż byśmy oczekiwali – powiedział wiceszef MSZ.
– Ale oczywiście zgadzam się, że to nie powinien być koniec, tym bardziej jeżeli Alaksandr Łukaszenko nie zakończy swoich ofensywnych działań hybrydowych na wschodniej granicy UE – dodał polityk.
''Dyplomacja działa na wszystkich poziomach''
Szynkowski vel Sęk mówi, że o zmianie podejścia Unii Europejskiej do reżimu w Mińsku możemy mówić tylko w chwili, gdy zakończą się ofensywne działania służb podległych Łukaszence.
Polityk zapewnił, że ''polska dyplomacja działa na wszystkich poziomach'', żeby przekonać wszystkich partnerów do solidarnej i zdecydowanej reakcji.